Nasz koniec
Witam Was w ten piękny lipcowy dzień 😀
Słoneczko świeci za oknem, a ja zamiast powdychać świeże powietrze - siedzę i dla Was piszę. Ale i poniekąd dla siebie. Lubie bowiem zajrzeć po jakimś czasie do moich recenzji i ocenić samą siebie oraz przypomnieć sobie fabułę danej książki.
Ostatnimi czasy pojawiają się u mnie praktycznie same recenzje - to ze względu na to, że dużo czytam i chcę się tym z Wami dzielić. Jednak obiecuję, że najbliższy post nie będzie dotyczył literatury 😜.
Na okładce możemy przeczytać, że ,,gdyby złamane serce mogło przybrać jakąś formę, stałoby się tą książką". Nic dodać, nic ująć. Chociaż... dodałabym jeszcze, że łamie ona i nam serce. Bardzo głęboko.
✰✰✰✰✰✰
liczba stron: 351
okładka: miękka
wydawnictwo: Otwarte
tytuł oryginału: It ends with us
Lily Bloom to rudowłosa dziewczyna nie bojąca się wyzwań oraz bezkompromisowości. Stawia na swoim, jest szczera i choć nie zawsze wpływa to na jej korzyść - nie przestaje.
Pewnego wieczoru zakrada się na taras jednego z apartamentowców, aby odetchnąć i pomyśleć. Po pogrzebie ojca potrzebuje bowiem samotności, ale... okazuje się, że nie jest tam sama. Ryle wyżywa się właśnie na pobliskich plastikowych krzesłach.
Nietypowe spotkanie przeradza się w flirt jednak zarówno Lily jak i Ryle zdają sobie sprawę, że kompletnie do siebie nie pasują. I kiedy wydaje im się, że już nigdy więcej się nie spotkają... los znowu krzyżuje ich ścieżki i to w najbardziej nieoczekiwany sposób.
Młodzi zostają parą, jednak ich idealny z pozoru związek, wcale taki nie jest.
Ile cierpienia i krzywdy może znieść ludzkie serce?
Jak wiele może wybaczyć prawdziwa miłość?
Pomyślicie pewnie, że coś ze mną nie tak, bo znowu napiszę, że to jedna z najcudowniejszych książek, jakie przeczytałam. Ale tak właśnie jest. Awansowała na mojej liście na pierwsze miejsce (ex aequo z cyklem od A. Meredith Walters).
Złamała moje serce i na zawsze w nim zostanie, mimo że nie wiem, czy kiedyś będę gotowa do niej wrócić. Jeśli powiem, że była ,,mocna" - skłamię. Nie da się bowiem opisać słowami tego, jaka ta książka jest.
Minęło parę dni odkąd ją skończyłam a... nadal myślę i nie mogę się pogodzić z tym, co się stało. Bardzo zżyłam się z bohaterami, byli idealnie wykreowani, a sama historia naprawdę WYJĄTKOWA. I niech mi ktoś dalej próbuje wmawiać, że romanse nic nie uczą. Że są nic nie warte...
Bardzo chciałam szczęśliwego zakończenia dla bohaterów, ale życie nie jest bajką. A ta książka tym bardziej.
It ends with us to coś ponad moje siły...
Najbardziej boli, gdy krzywdą nas bliscy, za których oddalibyśmy życie.
Najbardziej boli, gdy kochasz, ale wiesz, że powinnaś przestać.
Nie potrafisz.
Jestem bardzo wzruszona tą historią oraz faktem jak idealne i wyjątkowe książki potrafi pisać Colleen. Każda jest inna od poprzedniej i to jest cudowne.
Co bardzo zaskakuje - It ends with us to swego rodzaju biografia autorki. Wiele sytuacji miało miejsce w prawdziwym życiu, a to jeszcze bardziej rozdziera serce. Gdybym mogła kiedyś porozmawiać z Hoover powiedziałabym, że była naprawdę odważna pisząc tak osobistą powieść. A jej mamie kazałabym przekazać, że po prostu podziwiam.
Nie mam słów na to, jak wiele są w stanie znieść kobiety dla dobra swoich dzieci.
It ends with us to rzeczywista postać złamanego serca i myślę, że żadne inne słowa nie opiszą jej lepiej.
Cóż mogę dodać na koniec... koniecznie przeczytajcie 😊. Znajdziecie w niej wszystko z dobrego romansu i prawdziwego życia.
Całusy, dreamer 😘
Cóż za napakowana emocjami recenzja, no no! Muszę sięgnąć po te książkę, mam nadzieję że we mnie wzbudzi dużo emocji(i pokocham ją tak mocno jak ugly love) 🤭
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc, nie wiem czy to dobrze, czy źle XD A co do Ugly love-była moją ulubioną pozycją Colleen do czasu przeczytania właśnie It ends with us ;)
UsuńTak, tak piękna historia. :) Sama była wzruszona. :)
OdpowiedzUsuńCudeńko, jak to u Colleen bywa ;)
UsuńWspaniała książka:)
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.blog/